TPZP - Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Przasnyskiej

2012 01 25 - REKONSTRUKCJE HISTORYCZNE. PO CO I DLA KOGO?

Od lat dziewięćdziesiątych w Polsce zaczął na dobre rozwijać się ruch społeczny, który przyjął sobie za cel pokazywanie, przedstawianie szerszej publiczności żywych obrazów i scen z przeszłości. Tworzyły go i tworzą nadal różne grupy ludzi, których wspólną pasją jest wielka miłość do historii kraju, obyczajów, kultury i oręża. Najbardziej popularny i widoczny jest właśnie temat oręża. Wiele środowisk, miast, miasteczek i miejscowości zaczęło prężnie jednoczyć ludzi różnych zawodów i różnego pochodzenia w małe i większe grupy miłośników historii bitew i wojen, oraz zapaleńców do ich odtwarzania.
Po latach przyjęło się ,że zaczęto nazywać te grupy – rekonstrukcyjnymi. Osoby biorące udział w grupach rekonstrukcyjnych po przez swoją działalność i pracę przypominają współczesnym Polakom o heroicznej walce jaką stoczyli ich przodkowie za Polskę i jej dzisiejszych mieszkańców. Trzeba zaznaczyć, że ta dobra i ciężka praca wykonywana jest najczęściej za miskę ciepłej zupy, a wszelkie koszty związane z umundurowaniem i ekwipunkiem ponoszą sami zainteresowani.

Rekonstruktorzy jako główny cel swej działalności widzą w odtwarzaniu konkretnych wydarzeń jakie miały miejsce na danym terenie w przeszłości. Osoby zaangażowane w takie przedsięwzięcie starają się możliwie wiernie odtworzyć daną sytuację za pomocą odpowiedniego ubioru, zachowania, oraz różnych rekwizytów oryginalnych, tzn. pochodzących z odtwarzanej epoki, lub zrobionych współcześnie. Dla wielu ludzi takie zainteresowanie przekształciło się w pasję, a często w wielką miłość. Dawny, przedwojenny poligon niemiecki w Darłowie, który po zakończeniu wojny przejęli Rosjanie, jest dzisiaj jednym z największych miejsc w Europie, gdzie zjeżdżają raz w roku na parę dni już od ponad dziesięciu lat miłośnicy ciężkich pojazdów wojskowych z całej Europy. W ciągu czterech dni można zobaczyć tam czołgi, transportery opancerzone i ciężarówki różnych armii, które wzbudzają wielki podziw i podnoszą poziom adrenaliny u około 60 tysięcy widzów.
Po co ci ludzie to robią? Na nieszczęście można jeszcze usłyszeć takie pytanie. Jedna z najczęstszych i najprostszych odpowiedzi jest taka: „To najlepsza, żywa lekcja historii”. To szczera prawda, ale powinniśmy dodać, że to lekcja ogólnodostępna, za darmo lub prawie za darmo, najlepiej zapamiętywana i najdłużej pamiętana. Pasjonaci rekonstrukcji militarnych z całej Polski są nie tylko wspaniałymi ludźmi, aktorami, ale przede wszystkim najlepszymi nauczycielami historii. Nie odbierają nikomu pracy zawodowej ale jeszcze dają zarobić krawcom, szewcom, kowalom i innym. To, że w najlepszy sposób przywracają pamięć tych, o których zapomnieć nie wolno i to, że ich inscenizacje w sposób spektakularny i możliwie zbliżony do autentycznych wydarzeń wywołują wiele pozytywnych emocji i wzruszeń, to wszystko zasługuje na podziw i podziękowanie.

O najbliższych, mazowieckich rekonstrukcjach zainteresowani wiedzą wszystko. Zloty i zjazdy w Modlinie, nad Bzurą, Bolimów, Mława, Ciechanów, Pułtusk, Ostrołęka itd., a teraz i Przasnysz, pięknie. Nasi chłopcy byli już i brali udział w rekonstrukcjach bitew w Polsce i za granicą. Każdy, nawet nie zainteresowany, słyszał o Grunwaldzie, mniej słyszało się o inscenizacji bitwy {właściwie jej ostatniej fazy} o Monte Cassino. Choć ta ostatnia odbyła się w Polsce nie we Włoszech to w bardzo realistyczny i widowiskowy sposób przedstawiła walczące strony w historycznych mundurach. Zamek w Ogrodzieńcu posłużył organizatorom za klasztor na Monte Cassino a grupy rekonstrukcyjne z całej Polski {około 100 rekonstruktorów}, dało z siebie wszystko by możliwie najlepiej przedstawić decydujące natarcie Polaków na wzgórze. Ale Polacy stworzyli i tworzą nadal Polskie Grupy Rekonstrukcyjne również za granicą a nawet za oceanem. Jedna z takich grup—Stowarzyszenie Historyczne Armii Polskiej w Chicago odtwarza na co dzień żołnierzy 12 Pułku Ułanów Podolskich walczących w II Korpusie Polskim w ramach 8 Armii Brytyjskiej. Grupa ta przedstawiła Polonusom i obywatelom innych nacji USA piękną inscenizację brutalnego wkroczenia Niemców do Polski, co wywołało powszechny pomruk wielotysięcznej widowni, oraz odbicie przez Polaków tej wioski co z kolei wywołało wielką radość i euforię. Takie sceny i takie widowiska są tysiąc razy lepsze i dają bez porównania lepsze efekty stosunków społecznych i politycznych między narodami niż sztywne spotkania polityków. Przybliżają również historię kraju rodakom za granicą a innym obywatelom pokazują, że w ogóle coś takiego było.

Inicjatorami wielu Grup Rekonstrukcji Historycznej są osoby, które były uczestnikami wydarzeń przedstawianych przez owe grupy, jak np. byli harcerze Batalionu Parasol z Warszawy. Najczęściej jednak inicjatywa wychodzi od ludzi młodych, pełnych energii i pasji. Praktycznie sam nie należę do żadnej z grup choć formalnie tak, ale wiem doskonale ile taka pasja kosztuje czasu i pieniędzy. Tam gdzie rozgrywają się rekonstrukcje różnych bitew, jednocześnie powstają wielkie kramy z różnym osprzętem, umundurowaniem i różnymi pamiątkami z epoki. Taki „polski żołnierz września” chciałby mieć choć oryginalny hełm z 1939 roku. To samo „Żołnierz Waffen SS” i do tego manierka, menażka, dobrze by było gdyby były oryginalne. Są tacy wśród przeciwników rekonstrukcji, którzy mówią, że to choroba bardziej niebezpieczna niż karty czy narkotyki. Bo jeżeli ktoś za kawałek lekko zardzewiałej rury wydechowej zapłacił 600 dolarów, a jest to część rury wydechowej z Willysa z 1944 roku, a chłopak chce mieć wszystko oryginalne. Albo drugi za guzik do munduru żołnierza piechoty bośniacko—hercegowińskiej, która wchodziła w skład sił zbrojnych Monarchii Austro—Węgierskiej zapłacił 1500 euro. Był to ostatni jaki mu brakowało, pozostałe kupił za podobną sumę, a sam mundur odkupił od jakiegoś chłopa w Austrii za 8 tys. euro. Trochę to szokuje ale myślę, że to nie są stracone pieniądze. Tacy ludzie pozwalają dłużej „żyć” niemym świadkom historii, dzięki takim ludziom dokładnie wiemy co jak wyglądało i do czego służyło. A ci, którzy przyjdą po nas będą mieli uratowane skarby dla następnych pokoleń. Wydawałoby się, że w Polsce najłatwiej jest o „oryginały” z czasów ostatnich dwóch wojen światowych ale tak nie jest. Nasze społeczeństwo obie wojny przeżyło chyba najciężej i tę Wielką Wojnę imperializmu z nacjonalizmem i tę II Wojnę dwóch największych wrogów: niemieckiego faszyzmu i rosyjskiego komunizmu. Tragedia i ból kazały niszczyć wszystko co przypominało te wydarzenia, natomiast bieda kazała wykorzystać w życiu codziennym i w ten sposób „pamiątki” zostały zużyte lub zniszczone. Ale i u nas coś ocalało i dzięki takim ludziom jak rekonstruktorzy wraca do życia i trwać będzie jako niemy świadek przeszłości dla następnych pokoleń.

Dla kogo te rekonstrukcje? Napisałem już, że dla następnych pokoleń ale przede wszystkim dla nas, współczesnych. Częstym przykładem jest młody człowiek pod wpływem alkoholu, który cieszy się z następnej flaszki ale jakże rzadko widujemy innego młodego człowieka cieszącego się jak dziecko z małej odznaki wojskowej. Młody „ruski żołnierz” skacze z radości na Moto Weteran Bazarze w Modlinie ponieważ za „marne”600 złotych udało mu się zdobyć oryginalną ponoć odznakę najwyższej specjalności rosyjskiej armii—„Master”. To są ludzie z grup rekonstrukcyjnych, których nie interesują tak zwane przebieranki, czyli ubrać się w cokolwiek. Potępiają wszelkie przebieranie „w byle co” . Ci są oczywiście w mniejszości, ponieważ podałem już parę przykładów ile kosztują oryginały i wówczas bycie członkiem grupy rekonstrukcyjnej byłoby osiągalne tylko dla niewielkiego grona bogatych pasjonatów. Przedstawić historyczne tło danego wydarzenia czy pogłębić wiedzę o danej epoce można i za pomocą różnych lepszych lub gorszych replik.

Uważam, że sama rekonstrukcja powinna i pewnie jest głównym motorem do pogłębiania przez ludzi ich wiedzy historycznej co z kolei powinno motywować do poznawania i odkrywania historii, przeważnie tej najbliższej. Oczywiście w rekonstrukcji nie można i nie wolno odbiegać za mocno od przedstawianego wydarzenia z epoki ale niektóre elementy umundurowania i wyposażenia różnych bitew, wojen czy armii można po małej przeróbce wykorzystać w wielu inscenizacjach.

Trzeba pamiętać przede wszystkim o tym, że członkowie grup rekonstrukcyjnych są pasjonatami, przeżywają wielką przygodę, mają z tego wielką frajdę , uczą młodych, przypominają starszym, oddają hołd znanym i anonimowym bohaterom i nie mają z tego żadnych pieniędzy.


Jan Chmielewski